poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Rozdział 13

Rozdział z dedykacją dla Kasi. Dzięki tobie jeszcze cokolwiek napiszę na tym blogu ;) Oficjalnie wracam do pisania, miałam bardzo długą przerwę i bardzo przepraszam.
Nie będę wam się tłumaczyć dlaczego... po prostu nie miałam czasu, no i były wakacje, a ja jak już pewnie zauważyliście jestem bardzo leniwa :D
 Ciągle gdzieś wyjeżdżałam. Na początku wakacji pojechałam na obóz do Świnoujścia i poznałam tam świetne osoby ♥ Po powrocie z obozu wyleciałam na 2 tyg. do Turcji, gdzie przez moje rodzeństwo nie było warunków do pisania. Teraz jestem u babci na Mazurach i codziennie okropnie się nudzę, więc weszłam na chwilę na bloggera... i taki tekst " To ja mam bloga?" :D
Nie będę owijać w bawełnę, macie nowy rozdział. Postarałam się, żeby był długi ;] Następny rozdział pojawi się już niedługo :)


                                                       Rozdział 13


Rano wstałam o godzinie 6:00. Nie mogłam dłużej spać. Odblokowałam telefon - Tom nie odpisał. Nie dziwię się, zapewne jeszcze śpi. Po cichu poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Po umyciu, wysuszyłam włosy i związałam je w luźny warkocz. Ubrałam się w niebieską bluzkę z dzianiny, białe rurki i miętowe Conversy przed kostkę. Do tego założyłam naszyjnik z motywem galaxy, okulary-pilotki i moją ukochaną białą torebkę od Chanel [Link]

Zeszłam do kuchni. Tata jeszcze spał, więc w miarę cicho przygotowałam sobie śniadanie.
Zegarek wskazywał dopiero godzinę 7:00. Włączyłam telewizor i obejrzałam powtórkę nowego odcinka "Plotkary" , którego nie miałam czasu obejrzeć wczoraj wieczorem.

Już niedługo będę musiała oglądać "Plotkarę" po francusku - pomyślałam. Dobrze znałam ten język. Umiałabym rozmawiać płynnie z francuzami, ale bez akcentu. Akcent miałam typowo Amerykański. 

Skoczyłam jeszcze do łazienki, by po śniadaniu umyć zęby i zrobić delikatny makijaż.

Wzięłam moją lustrzankę Nikona, która leżała na półce w przedpokoju (zawsze ją tam zostawiałam) i wyszłam z domu. Na dworze nie było ani za ciepło ani za zimno. Zza chmur widać było słońce. Pogoda była wręcz idealna. Wiedziałam, że zdjęcia, które dziś zrobię będą wyjątkowe. 

Wyjęłam mojego iphona, żeby sprawdzić, która godzina... 8:05. 
W weekend ludzie zwykle wstają około 10:00. Więc jaki mam plan na najbliższe 2 godziny? 
Zdjęcia, zdjęcia i jeszcze raz ... zdjęcia!  Robienie zdjęć było moją pasją od dzieciństwa, zawsze podbierałam rodzicom coraz nowsze aparaty, biegałam z nimi po całym domu robiąc zdjęcia wszystkiemu i wszystkim. Moim kolejnym zainteresowaniem była moda, tak samo jak  pisanie książek, historii i krótkich opowiadań. Rodzice mówili mi, że mam do tego talent. Próbowałam to rozwijać, żeby w przyszłości mieć dobry zawód. Sama nie wiem czy chcę zostać stylistką, pisarką czy może fotografką. Najlepiej byłoby to wszystko połączyć lecz wiem, że wtedy na pewno nie miałabym czasu dla siebie. 
Mam jeszcze 2 lata by to wszystko przemyśleć. Być może Paryż podsunie mi jakiś lepszy pomysł na przyszłość. Lepiej się na tym wszystkim teraz nie zastanawiać i zająć się tym co jest ważne teraz. W końcu dzisiaj już mój ostatni dzień w Filadelfii. Trzeba go jakoś naprawdę fajnie spędzić. Może mała impreza pożegnalna ze znajomymi? Świetny pomysł! Poproszę Toma, Brigitte i Michaela o pomoc w przygotowaniach. Potrzebne będą zaproszenia, jedzenie, dobra muzyka... no i oczywiście szampan! 


                                                        ●  ●  ●

Szłam przez park, robiąc zdjęcia. Wszystko co zazwyczaj wydawało mi się takie normalne, dzisiaj zdawało się piękne. Robiłam zdjęcia praktycznie wszystkiemu. Kwiatom, drzewom, niebu, a także ludziom, którzy  tak jak ja musieli lubić wstawać wcześnie rano. Mijając staw, w którym całkiem niedawno kąpałam się z Tomem, zauważyłam dwie młodsze dziewczyny. Były bardzo ładnie ubrane, chyba były siostrami.
Jedna miała na sobie zwiewną, niebieską sukienkę z cienkim, czarnym paskiem, naszyjnik z napisem "Believe" , srebrne i kolorowe bransoletki i czarne balerinki, na głowie miała opaskę przypominającą kwiatowy wianek. Natomiast druga miała na sobie czarną bluzkę na ramiączkach, miętową, asymetryczną spódnicę, czarne, nie za bardzo wysokie koturny, srebrny naszyjnik z sową i kilka również srebrnych bransoletek. Obie wyglądały świetnie. Podeszłam do nich.
- Cześć! Jestem Miranda. Fotografuję ciekawe rzeczy i stroje, i zauważyłam, że wy jesteście naprawdę fajnie ubrane. Chciałabym zrobić wam kilka zdjęć, o ile nie macie nic przeciwko?
- Hej! Bardzo chętnie - Odezwała się jedna z nich - Ja jestem Lucy, a 
to moja siostra Ellie.
- Och...macie bardzo ładne imiona
- Dziękujemy - odpowiedziały jednocześnie
- A ile macie lat?
- 14, a ty? - spytała się Ellie
- 16, za kilka miesięcy już 17. Chciałabym się znów cofnąć do waszego wieku. Tyle ciekawych rzeczy się wtedy wydarzyło. Dobrze... nie będę was długo zatrzymywać. Mogłybyście  usiąść na tamtej ławce? - dziewczyny kiwnęły głową i usiadły. Zrobiłam im sporo zdjęć w naprawdę różnych miejscach. 
- Dzięki, dziewczyny... zdjęcia wyszły niesamowicie - powiedziałam na koniec sesji.
- Nie ma za co. Może spotkamy się jutro? - zapytała Lucy
- Niestety dziś wieczorem wylatuję na długi czas do Francji. Jak chcecie to dam wam swój numer telefonu: 673 897 342 , dzwońcie kiedy chcecie. Mam nadzieję, że jak wrócę to jeszcze się zobaczymy. 
- Pewnie! Do zobaczenia Miranda! - pomachały mi na do widzenia i poszły w swoją stronę.
- Do zobaczenia - odpowiedziałam im
Było już 15 min. po dziesiątej. Ten czas tak szybko zleciał. 
Skierowałam się w stronę domu Brigitte. Następnie chciałam jeszcze zajść do Michaela, a potem do Toma, żeby prosić ich o pomoc w zorganizowaniu przyjęcia. 

Zadzwoniłam do drzwi Brigitte. Mieszkała w bardzo ładnym lecz skromnym i nie wielkim domu. 
- Już idę! - usłyszałam głos przyjaciółki dochodzący z góry
Po kilku minutach otworzyła. Jej falowane blond włosy, dzisiaj związane były w koka. Ubrana była normalnie: Czarne spodnie, biała bluzka, kremowy sweterek i niebieskie vansy.
- Cześć kochana - powiedziała i uścisnęła mnie - Co tu robisz tak wcześnie? - zapytała wesołym głosem. Musiała mieć dzisiaj naprawdę dobry humor. Trudno było mi myśląc, że za parę minut będę musiała jej go zepsuć.
- Chciałam z tobą pogadać - powiedziałam w miarę spokojnym głosem.
- Okej. Wchodź do środka. 

Weszłam do zawsze czystego i zadbanego salonu, i usiadłam na białym skórzanym narożniku. Chwilę potem Brigitte usiadła obok mnie.
- To o czym chciałaś porozmawiać? - spytała
- Hmm... moja mama chcę, żebym na jakiś czas poleciała do niej do Paryża.
- Wow, ale ci zazdroszczę! Poleciałabym z tobą, ale moi rodzice na pewno się nie zgodzą. Wiesz jacy są. Mówią, że nauka jest najważniejsza. Na ile tam lecisz?
- Nie wiem. Pół roku, o ile nie więcej - powiedziałam patrząc się na czubki moich butów.
Nie chciałam widzieć w tej chwili miny przyjaciółki. Po chwili ciszy wreszcie na nią spojrzałam. Jej szeroki uśmiech zamienił się teraz w prostą kreskę. 
- Pół roku?! Tylko żartowałaś, co nie? - zapytała, mając nadzieję, że to nie prawda.
- Nie Brigitte, nie żartowałam - po tych słowach zauważyłam łzy spływające jej po policzkach.
- Kochana, nie płacz - powiedziałam i przytuliłam się do niej - Będziemy codziennie rozmawiać na skype, obiecuję, a teraz... Chcę cię zapytać: Czy pomogłabyś mi urządzić imprezę pożegnalną? - spytałam i poszłam na chwilę do kuchni. Jej rodziców nie było w domu, więc wyjęłam z szafki dwa niewielkie kieliszki, po czym wlałam do obydwu Whisky, które znalazłam w barku. Zapewne alkohol należał do ojca Brigitte.
Wróciłam do salonu i podałam przyjaciółce jeden kieliszek.
- Co to jest? - zapytała
- Whisky, a teraz pijemy za nasze zdrowie! - powiedziałam.
Przybiłyśmy kieliszki i duszkiem wypiłyśmy całą ich zawartość.
Brigitte odrobinę się skrzywiła. Zwykle nie piła alkoholu bez okazji, w przeciwieństwie do  mnie. 
- To pomożesz mi przy tej imprezie?
- No... - spojrzałam na nią wyczekująco - ...zgoda.
- Cudownie! Teraz tylko chodźmy się zapytać o to samo Michaela i Toma, bo chyba sobie same ze wszystkim nie poradzimy? - powiedziałam i podałam jej chusteczkę.
Wstałyśmy z kanapy.
- Dobrze, chodźmy. Im szybciej tym lepiej - powiedziała i poszła w stronę drzwi. Szybko pobiegłam za nią i razem poszłyśmy skrótem do domu Michaela.

~ Miranda Morgan

6 komentarzy:

  1. no nareszcie! ;> Przeczytaj sobie książkę Czerwień Rubinu, może dostaniesz natchnienia po niej, tak jak ja :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak wrócę z wakacji (czyli... jutro xD) postaram się przeczytać ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawwy blog, z checia bede obserwowac. zapraszam do obserwacji mojego
    http://lubiewlochy.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć cześć, śledzimy siebie nawzajem i mam do Ciebie wieeelką prośbę: skomentuj ten post: http://szelkaszel.blogspot.com/2012/04/fashion-week-poland-2004.html Będę niezmiernie wdzięczna, bardzo mi na tym zależy. Jeśli masz chwilkę to pokomentuj też resztę postów z FW a na pewno jakoś się odwdzięczę! :)

    OdpowiedzUsuń