wtorek, 27 marca 2012

Rozdział 4

Przez całą noc spędzoną w domu Lucasa w jednym łóżku myślałam o moim śnie.
Co on oznaczał? To pytanie ciągle chodziło mi po głowie. 
Około godziny 3:00 przestałam myśleć o śnie, ale o tym 'Jak ja się tu znalazłam?'.
Czy przypadkiem Lucas nie zaprosił mnie do siebie...NA NOC?!
Wszystko stało się tak...nagle, a ja nawet nie zastanawiałam się nad odpowiedzią na jego pytanie. 
Na widok Lucasa mam motyle w brzuchu i właśnie dlatego próbowałam spać odwrócona do niego plecami, słuchając jego spokojnego oddechu.
Spałam w moich koronkowych stringach i jego o wiele za dużej koszuli.
Gdy nie wytrzymałam i popatrzyłam na niego, przed oczami ciągle miałam naszą rozmowę i pocałunek. Chyba on w towarzystwie i sam na sam ze mną jest zupełnie inny...PRAWDZIWY.
Gdy tak się na niego patrzyłam nagle otworzył oczy i spojrzał na mnie z zatroskaniem.
Czemu jeszcze nie śpisz? - zapytał.
A jego brązowe oczy były zbyt idealne, piękne, cudowne, fantastyczne, niepowtarzalne (zabrakło mi słów).
-Nie mogę zasnąć
-Może to ci pomoże? - Pocałował mnie i objął ramieniem. Położyłam mu głowę na piersi. Słyszałam jego serce, które biło wyjątkowo szybko.
Poczułam się na prawdę znacznie lepiej.
-Tak, zdecydowanie lepiej. - odpowiedziałam.
W jego objęciach trudno było nie zasnąć. Kiedy mnie dotykał przechodził przez moje ciało przyjemny dreszcz. Czułam się przy nim...Bezpiecznie.


Rano wstaliśmy prawie jednocześnie, jednak on był pierwszy.
Gdy się obudziłam znów spojrzał na mnie swoimi oczami i uśmiechnął się łagodnie. 
- Jak się spało księżniczko? - zapytał
- Świetnie, dzięki tobie... - Zarumieniłam się. Czy ja na prawdę powiedziałam to głośno?
Poszłam na chwilę do łazienki. Jak wróciłam Lucas zaczaił się w drzwiach i walnął mnie poduszką, tym samym wywołując wojnę na poduszki.
Popchnął mnie na łóżko i zaczął łaskotać.
- Mam cię! Znam twój słaby punkt.
Pociągnęłam go za koszulkę na materac i położyłam się na nim.
-Poddajesz się ? - Zachichotałam
-Nie, a ty?
-Mam przewagę.
- Nie sądzę... - Tym razem role się odwróciły, ja byłam pod nim.
Znów spojrzałam mu prosto w oczy, a on pocałował mnie po raz kolejny.
Nasza 'wojna' została przerwana. Przez 10 min. nie mogliśmy się od siebie oderwać. On zdjął ze mnie swoją koszulę. Byłam w samej bieliźnie.
Już prawie doszło do...wiadomo czego.


Przerwało nam to, że dzisiaj jest wtorek i musimy iść do szkoły.
Pierwsza była biologia z której miałam się zerwać.
- Co tam...olać szkołę ! - Powiedziałam wesoło. 


~Miranda Morgan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz