Muszę przyznać, że spacer z Tomem wyszedł świetnie! No może poza jednym szczegółem... Ale chwila! Może najpierw wszystko wam opowiem?
Okej, chyba tak będzie lepiej, bo wy będziecie wiedzieć o co chodzi i ja sama się w tym nie pogubię.
No więc...spacer z Tomem wyszedł świetnie!. Rozmawialiśmy jakbyśmy znali się od dawna. Tak szczerze jeszcze z nikim nie rozmawiałam...nawet z Lucasem.
Potem poszliśmy nad staw. Kiedy zaczął się ze mną przekomarzać wepchnęłam go do wody.
- Sama tego chciałaś! - krzyknął i wciągnął mnie tam za nogę.
Podpłynęłam bliżej niego, choć muszę przyznać, że nie było łatwo.
Spojrzał na mnie i nagle nasze oczy się spotkały. Ta chwila kiedy on na mnie spoglądał, a ja na niego trwała o wiele za długo.
Żeby uniknąć pocałunku ochlapałam go wodą i było to chyba jedyne rozwiązanie.
Nagle on mnie ochlapał. Pewnie wyglądaliśmy tam razem jak dzieci, które robią sobie wojnę na wodę.
- Odprowadzić cię do domu ? - zapytał
- Jeżeli chcesz...
- Chcę - uśmiechnął się.
Oczywiście wracaliśmy cali mokrzy, ale na szczęście miałam kurtkę, więc co najwyżej mogłam być przeziębiona.
Gdy doszliśmy pod mój dom ciągle o czymś mówiliśmy, więc staliśmy przed nim jakieś 10 min. Nagle zobaczyłam w oknie tatę i pokazałam na niego kciukiem.
- Muszę już iść. - ale on nic nie mówił...nasze usta się zbliżyły i tak...pocałował mnie. Muszę przyznać, że nawet mi się podobało, ale to Lucas jest moim chłopakiem!
- Przestań. Ja...mam chłopaka!
- Naprawdę?
- Tak! Wyleciał do Anglii. My... możemy być jedynie przyjaciółmi! - powiedziałam kierując się w kierunku domu.
- Miranda zaczekaj! - powiedział gdy już zamykałam drzwi.
- Co to za chłopak ? - zapytał tata
- Kolega - odpowiedziałam lekko naburmuszona i zarazem ciągle w szoku po pocałunku Toma.
- Nie byłbym tego taki pewien - powiedział
- Coś sugerujesz?
- Nie, może tylko to, że raczej nie masz stałych uczuć. Najpierw Lucas, a teraz...
- Tato! - krzyknęłam - On jest jedynie moim kolegą. Poznałam go dzisiaj w szkole.
- Mhm, jasne. A czemu jesteś mokra ?
- Długa historia - odpowiedziałam i pobiegłam do swojego pokoju.
Położyłam się na łóżko nie zważając na to czy będzie mokre czy nie.
Sprawdziłam telefon - żadnych wiadomości od Lucasa.
Pewnie tam zostaje, na 100% będzie mieszkać w Londynie i zakocha się w jakiejś Angielce, a ja nawet nie zostanę w jego pamięci i zapewne skasuje mój numer. Najważniejsze, że za pewien czas znowu się spotkamy i najprawdopodobniej już po raz ostatni.
Czemu to życie jest takie trudne ?
***
Na pierwszej lekcji znowu mieliśmy matematykę z prof. Sullivan'em.
Musiałam siedzieć z Tomem, choć nie mogłam znieść tej niezręcznej ciszy, która panowała przez całą lekcję. Tom spojrzał się na mnie tylko raz...wtedy gdy weszłam do klasy. Na pewno nie chce ze mną rozmawiać.
Może...mogłam go posłuchać zanim zamknęłam drzwi? Choć wtedy pewnie zacząłby mnie przepraszać,a tego bym nie chciała.
Kiedy do sali weszła sekretarka, żeby przekazać coś profesorowi odezwał się:
- Przepraszam za wczoraj.
- Nie przepraszaj, nie masz za co.
- Właśnie, że mam. Ty masz chłopaka, a ja...
- Tak mam chłopaka, ale skąd mam wiedzieć czy nie zakocha się w innej kiedy wyjedzie? Wkoło kręci się dużo ładnych dziewczyn, a ja jestem... zwyczajna.
- Mi się podobasz - uśmiechnął się.
- Słuchaj! Ty też mi się podobasz, ale ja... - spojrzałam się po klasie i co dziwne nikt nas nie słyszał choć rozmawialiśmy na tyle głośno, żeby to słyszeć.
- ...ja nie mogę. Kocham Lucasa.
- Spokojnie, rozumiem. Chcę żebyś wiedziała, że... - dokończył pół szeptem.
-...zaczekam na ciebie.
Osłupiałam.
Pewnie gdy wrócę do domu powinnam zmienić status z "w związku" na "to skomplikowane" bo moje życie to jedna wielka KOMPLIKACJA!
~Miranda Morgan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz